Po długiej przerwie czas było w końcu ruszyć prace do przodu...
W modelu symbolicznie kilka drobnych przeróbek, praktycznie niezauważalnych. Tak, owszem wiele błędów merytorycznych w samym modelu nie zostało poprawionych. Jedynie to, co uznałem za moje "widzi mi się " - dla przyjemności , bo łatwo. Wielkie przeróbki w mojej subiektywnej ocenie mogłyby zniechęcić. Może to i mało ambitne podejście. Ale co tam. Model prosty, tani ,a więc dla przyjemności, do poćwiczenia.
W modelu symbolicznie kilka drobnych przeróbek, praktycznie niezauważalnych. Tak, owszem wiele błędów merytorycznych w samym modelu nie zostało poprawionych. Jedynie to, co uznałem za moje "widzi mi się " - dla przyjemności , bo łatwo. Wielkie przeróbki w mojej subiektywnej ocenie mogłyby zniechęcić. Może to i mało ambitne podejście. Ale co tam. Model prosty, tani ,a więc dla przyjemności, do poćwiczenia.
Z dodatków doszły liny z żywicznymi zakończeniami- brakowało ich w zestawie. Po obejrzeniu kilku zdjęć oryginalnych zdjęć T-62 A zauważyłem że trzeba będzie jeszcze dorobić mocowanie do nich na bokach kadłuba.
Wczoraj położyłem pierwsze warstwy farby. Tym razem Vallejo. Dobrze kryją. W moim odczuciu mimo wszystko ciut gorzej mi się nimi maluje. Bez odpowiedniej ilości Mr Collor Thinnera od Gunze byłaby męczarnia do frustracji włącznie. Niestety malowanie przy słabym oświetleniu wieczorem to nie jest najlepsze rozwiązanie. Konieczne będą poprawki. Po nich dojdzie "męczenie " czołgu a więc obicia , odrapania, potem lakierowanie , jakieś proste kalki , potem znowu brudzenie rdzawienie, malowanie samych gąsienic- i w tym temacie póki co szukam pomysłu. Ale to już w kolejnym odcinku.